Po pierwszym spotkaniu można było zakładać, że Norwegowie spróbują nas zaatakować, ale chyba nikt się nie spodziewał, że sprawią na tym aż tyle problemów.
- Myślę, że zagraliśmy lepiej w ofensywie niż poprzednio, a warto pamiętać, że mieliśmy kilku graczy, dla których te spotkania były debiutanckimi. Z całą pewnością poprawie musi jednak ulec obrona, ale krok po kroku staramy się budować zespół ten zespół – mówi Kenneth Rakvaag, kapitan reprezentacji Norwegii.
Nagła poprawa gry ofensywnej Norwegów mogła wynikać też z tego, że ci dostali po prostu więcej czasu na treningi, którego przed pierwszym meczem tyle nie mieli.
- Zgadzam się z trenerem Polaków, bo lepiej zagraliśmy w ofensywie, niż poprzednio. Pierwszy mecz nam nie wyszedł, ale na treningach popracowaliśmy dużo nad grą w ataku i mogę być z niej bardzo zadowolony. Moim zdaniem w pierwszym meczu Polacy zasłużyli na więcej bramek, w drugim meczu też byli od nas lepsi, ale i my stworzyliśmy im więcej problemów. Jestem bardzo dumny z mojego zespołu, ponieważ w drugim meczu wystąpiło pięciu debiutantów, w tym czterech poniżej 23 roku życia – podsumował Silvio Crisari, selekcjoner Norwegów.
Po dwóch porażkach z Polska reprezentacja Norwegii straciła choćby matematyczne szanse na awans do Mistrzostw Europy. W ostatnich dwóch spotkaniach przyjdzie im się zmierzyć z wielką Portugalią. I choć oczywiście trudno liczyć na to, aby gracze z Półwyspu Iberyjskiego potknęli się na drużynie Wikingów, bo tez szanse na to są wyłącznie teoretyczne, to chyba nikt na taki scenariusz ostatecznie by się nie obraził.
Autor: Łukasz Leski
Fot. Paweł Jakubowski