Sobota21.12.2024, 16:00
Sobota21.12.2024, 16:00
Sobota21.12.2024, 17:00
Sobota21.12.2024, 18:00
Sobota21.12.2024, 20:00
Niedziela22.12.2024, 17:00
Niedziela22.12.2024, 17:00
Pierwszy kwadrans to była próba przeczytania gry przeciwników, kilka błędów po obu stronach, a przede wszystkim brak konkretów. Ciekawie zaczęło się za to po tym czasie. Kostecki w końcu się przepchnął. Rywale co prawda robili co mogli, żeby zabrać mu piłkę, ale ten ponownie do niej dopadł i sprawdził moc poprzeczki. To było niczym ostrzeżenie w kierunku podopiecznych trenera Karczyńskiego. Chociaż jak się okazało Ci chwilę później za sprawą Allexa Rezende po drugiej stronie boiska również byli bliscy celnego uderzenia, ale na ich drodze stanęła poprzeczka.
Dwie ustrzelone poprzeczki rozgrzały atmosferę. Zespoły zaczęły tworzyć więcej akcji. Jedną z nich miał Piotr Błaszyk, który na nieszczęście gości fatalnie się pomylił z odległości 2-3 metrów. Błąd popełnił również Dmochewicz, który rozgrywając piłkę podał do rywala Oliwiera Siudy. Ten próbował uderzyć, ale strzał po ziemi nie sprawił problemu Mianowiczowi.
Ostatnie minuty i próby natarcia Czerwonych Smoków w końcu ukoronował Claudio Junior. Wszystko zaczęło się od straty gospodarzy w okolicach środka parkietu, przejęcia piłki przez Alvaro Caminero i odegraniu do wspomnianego Claudio Juniora, który nie kalkulował i oddał mocny strzał, przy okazji bardzo ładny dla oka.
Stracony gol podbudził warszawiaków, którzy ruszyli do odrabiania strat, a jednym z najaktywniejszych zawodników był nie kto inny jak Allex Rezende. Można powiedziać, że ten futsalista rozwijał się z każdą minutą tego meczu co zaowocowało zdobyciem upragnionej bramki. Ricardo Fernandes podał do Rezende, który minął Hołego i praktycznie w pojedynku jeden na jeden bez problemu pokonał Błaszczyka.
Świąteczny prezent sprawili goście swoim przeciwnikom na kilka sekund przed gwizdkiem. Źle wyprowadził akcję spod własnej bramki Łukasz Błaszczyk i równie niedokładnie te piłkę przyjął Hubert Klatkiewicz. Czujny był za to Camargo, który wyskoczył zza pleców rywala i pomknął lewą stroną, dając prowadzenie do przerwy swojej drużynie.
Spotkanie na początku drugiej połowy rozpoczęło się na nowo. Najwidoczniej przerwa oraz rozmowa w szatni pomogła przyjezdnym, bo Ci szybko ruszyli do ataku. W kontrze świetnie zagrał duet Krajewski – Błaszyk, gdzie ten drugi w końcu wykończył akcję z należytym spokojem i precyzją. Podopieczni trenera Frajtaga poszli za ciosem. Claudio Junior został świetnie obsłużony podaniem z rzutu rożnego, a sam świetnie przełożył piłkę na lewą nogę i trafił przy krótkim słupku.
Gra w obronie była niczym powracające demony zarówno po jednej, jak i drugiej stronie. Przejęcie piłki przez Dmochewicza, wybroniony strzał oraz celna dobitka Sylwestra Wielgata spowodowała, że na tablicy znów pojawił się remis 3 do 3. Dzisiaj wynik był jedną wielką niewiadomą. Nie minęła chwila, a goście wyszli na prowadzenie. Łukasz Błaszczyk zagrał świetną piłkę na głowę do Błaszyka, który wykorzystał swoje doświadczenie i warunki fizyczne.
W 26. minucie nadzieje gospodarzy znów powróciły. Jorge Tendero próbował najpierw dwukrotnie pokonać Błaszczyka, ale ten dzielnie stał na straży swojej świątyni. Gdy jednak do pomocy w rozegraniu dołączyć Allex Rezende to bramkarz Red Dragons był już bez szans.
Druga połowa należała dzisiaj do tylko jednego zawodnika – Piotra Błaszyka, który po raz kolejny wyciągnął swój zespół z opresji. Najpierw trafił swojego gola numer trzy, a na kilka sekund prze końcem bramkę numer cztery zostając niekwestionowanym MVP swojej drużyny. Zwycięstwo Red Dragons Pniewy 6:4 nad AZS UW Darkomp Wilanów powoli zbliża ich do trzynastego miejsca w tabeli.
AZS UW DARKOMP WILANÓW – RED DRAGONS PNIEWY (2:1) 4:6
Bramki: Allex Rezende 18, Ruben Camargo 20, Sylwester Wielgat 24, Jorge Tendero 26 - Claudio Junior 15, 22, Piotr Błaszyk 22, 25, 36, 40
Fot. Red Dragons Pniewy - B.Barański