Sobota gospodarzy

17.11.18Utworzono
/uploads/assets/1424/DSC_3457.JPG
Zwycięstwami gospodarzy, ale i faworytów, zakończyły się dwa sobotnie mecze w Futsal Ekstraklasie. - Różnie jednak mogło być – mogą mówić kibice w Zduńskiej Woli i Katowicach. I paradoksalnie słowa te bardziej pasują nawet do spotkania na Górnym Śląsku, który zakończył się wysoką wygraną Akademików.

 

W Zduńskiej Woli wszystko rozstrzygnęło się nadspodziewanie szybko. Bohaterem pierwszych minut, a jak się później okazało także całego spotkania, był Arkadiusz Szypczyński. W piątej minucie w ciągu trzynastu sekund dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, najpierw zamieniając na bramkę asystę Mateusza Olczaka, a później popisując się precyzyjnym strzałem.

 

Goście z Białegostoku szybko odpowiedzieli, ale gol Marcina Firańczyka w ostatecznym rozrachunku niewiele im dał. Mimo kolejnych sytuacji prowadzenia gospodarzom nie udało się już odebrać, ale trzeba też oddać gwoli sprawiedliwości, że gracze Gatty mieli klarownych sytuacji jeszcze więcej. Daniel Krawczyk, Michał Marciniak, Maksym Pautiak – zduńskowolanie skutecznością nie grzeszyli, ale dzięki temu spotkanie w Zduńskiej Woli do samego końca trzymało w napięciu. Ostatecznie trzy punkty zainkasowali gospodarze.

 

Gatta Active Zduńska Wola – MOKS Słoneczny Stok Białystok 2:1 (2:1)

Bramki: Szypczyński 2 (5) – Firańczyk (8)

 

Jak przewrotny i emocjonujący może być futsal, jak wiele w ciągu 40 minut może się zmienić, pokazało spotkanie w Katowicach. Po pierwszych dwudziestu minutach w stolicy Górnego Śląska w lepszych nastrojach byli katowiczanie. - Remisują mecz, który powinni przegrywać – mówił w przerwie selekcjoner reprezentacji Polski, Błażej Korczyński. Szczecinianie na gol Krzysztofa Piskorza odpowiedzieli technicznym trafieniem Oleksandra Hirka. - Powinniśmy jednak prowadzić, mieliśmy więcej sytuacji. Brakło skuteczności – przyznawał Mateusz Jakubiak.

 

Początek drugiej połowy nie zwiastował zmiany obrazu gry. Nadal przewagę mieli goście ze Szczecina. - Pierwsze 25 minut w naszym wykonaniu mówiąc delikatnie było słabe. Na szczęście potrafiliśmy wrócić do gry – mówił trener katowiczan, Miłosz Kocot. Szczecinianie zdołali wyjść na prowadzenie po trafieniu Daniela Maćkiewicza i dopiero później obudzili się gospodarze. Precyzyjny strzał Adama Jonczyka, gol Jacka Hewlika i trzy bramki w momencie, gdy goście postawili wszystko na jedną kartę. - Wydaje się, że szczecinianie nie wytrzymali tego spotkania – oceniał Kocot. - Chyba z czasem zabrakło determinacji u nas – dodaje Jakubiak. - Rozmawiałem po meczu z graczami Pogoni, przyznałem im, że w pierwszej połowie powinni rywalizację rozstrzygnąć. My wyszliśmy dopiero na drugą połowę – zobrazował grę zwycięzców Jonczyk.

 

AZS UŚ Katowice – Pogoń 04 Szczecin 6:2 (1:1)

Bramki: Piskorz 2 (4, 40), Gładczak 2 (34, 37), Jonczyk (25), Hewlik (33) – Hirka (6), Maćkiewicz (24)