Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Strzelecki popis w Lesznie

26.03.22Utworzono
/uploads/assets/4116/f5e2872f-6e9f-41e5-b7d7-93d62dd5d287-R6-1157.jpg
GI Malepszy Futsal Leszno wygrał aż 8:0 z AZS-em UG Futsal. W pozostałych dwóch spotkaniach padły remisy. Punktami podzielili się gracze MOKS Słonecznego Stoku Białystok i FC Reiter Toruń oraz Legii Warszawa i Clearexu Chorzów.

O ile można było zakładać, że faworytem spotkania w Lesznie będą gospodarze, tak trudno było się spodziewać, że otworzą oni wynik już w 30. sekundzie. A stało się tak po przechwycie Douglasa w środkowej strefie boiska. Brazylijczyk pognał sam na bramkę i sprytną wcinką przerzucił futsalówkę nad Kacprem Sasiakiem.

Bramkę kolegi z zespołu postanowił przebić jednak Sebastian Wojciechowski. Reprezentant Polski po otrzymaniu piłki z lewej strony zszedł z nią do środka, minął jednego z gdańszczan ruletą, a więc swoim znakiem rozpoznawczym i silnym strzałem umieścił piłkę przy prawym słupku.

Lewa strona tego dnia w Lesznie hulała zresztą idealnie i kto by się tam nie znalazł, to zaraz notował gola. Tak było również w przypadku Jakub Kąkola, który strzałem z ostrego kąta wpisał się na listę strzelców i podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Z przymrużeniem oka można było nawet powiedzieć, że szkoda, że rzuty karne nie są wykonywane bliżej lewej strony, bo też gdy do tego podszedł Kąkol, to górą był już Sasiak.

Zawodnik GI Malepszy dopiął jednak swego po zmianie stron. Futsalówkę na połowie rywali stracił Sasiak, ta momentalnie trafiła do Duglasa, który wystawił ją już na pustą bramkę wbiegającemu Kąkolowi. Brazylijczykowi koleżeństwo na boisku został zresztą wynagrodzone. Po kolejnej stracie piłki przez gdańszczan ta ponownie znalazła się bowiem pod jego nogami, co od razu zostało zamienione przez niego na gola.  

Leszczynianom wciąż jednak było mało. Tym razem po kontrataku w rolę asystenta wcielił się Marcin Firańczyk, a rolę egzekutora po raz kolejny Kąkol, co oznaczało skompletowanie hat-tricka.

Akademicy próbowali coś zmienić grą w przewadze, ale brak golkipera między słupkami spowodował tylko powiększenie o kolejne dwa trafienia dorobku bramkowego gospodarzy, a to skończyło się wygraną gospodarzy aż 8:0.

Dzięki temu leszczynianie awansowali w tabeli na 5. miejsce. AZS UG pozostaje zaś na ostatnim pozycji i jego szanse na utrzymanie są już jedynie matematyczne.  


GI MALEPSZY FUTSAL LESZNO – AZS UG FUTSAL 8:0 (3:0)

Bramki: Douglas (1, 27), Sebastian Wojciechowski (11), Jakub Kąkol (14, 23, 35), Dominik Solecki (36), Albert Betowski (37).


Podobnie szybko jak w Lesznie wynik spotkania otworzyli w Toruniu. Tam jednak jako pierwsi drogę do bramki odnaleźli walczący o utrzymanie przyjezdni, którym prowadzenie dał Helver Tachack. Tu również doczekaliśmy się odpowiedzi rywali, a błąd w rozegraniu wykorzystał Mateusz Waszak, uderzając z pierwszej piłki.

Co więcej torunianie zdołali również objąć prowadzenie. Już po zmianie stron aktywny w tym meczu Jefferson Ortiz wstrzelił piłkę w pole karne, gdzie znajdował się Marcin Mrówczyński. Ten z kolei po ogromnym zamieszaniu wtoczył piłkę do siatki, będąc całkowicie odwrócony od bramki rywala.

Przyjezdnym udało się doprowadzić do remisu po wycofaniu bramkarza, co w ostatnich tygodniach wychodziło im bardzo dobrze. Strzelcem bramki był zaś Cristian Neme, a więc ten, który zazwyczaj potrafił wykorzystać grę kolegów przy grze w przewadze.

Gol ten okazał się być decydującym. Tym samym FC Reiter Toruń zremisował z MOKS Słonecznym Stokiem Białystok i patrząc na tabelę, to można powiedzieć, że zwycięzcy nie było, a i dwóch zranionych mieliśmy. Gospodarze spadli bowiem na 6. miejsce, zaś białostoczanie wciąż pozostają w strefie spadkowej ze startą przynajmniej czterech oczek do bezpiecznej pozycji.


FC REITER TORUŃ – MOKS SŁONECZNY STOK BIAŁYSTOK 2:2 (1:1)

Bramki: Mateusz Waszak (15), Marcin Mrówczyński (24) – Helver Tachack (3), Cristian Neme (38).


Zdecydowanie najdłużej na pierwszą bramkę czekaliśmy w Warszawie, bo choć gracze Legii przeważali w meczu z Clearexem Chorzów, to albo Mariusz Milewski obijał poprzeczkę, albo w słupek trafiał Mateusz Gliński.

Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 18. minucie. Bartłomieja Sitko przed polem karnym odnalazł Szymon Cichy, a gracz Clearexu, choć trochę wypychany ku prawej stronie zdołał pokonać Tomasza Warszawskiego płaskim strzałem na dalszy słupek.

Doprowadzić do remisu udało się gospodarzom już po zmianie stron, a na listę strzelców wpisał się Mariusz Milewski, który tym razem poprawił swoje celowniki i bezpośrednio z rzutu wolnego pokonał Rafała Krzyśkę. Prowadzenie Legionistom dał natomiast Michał Szymczak. Po zagraniu od Glińskiego, były gracz Gatty zmylił przyjęciem Dominka Jankowskiego i bez większych problemów umieścił piłkę w siatce.

Przyjezdni jednak nie odpuścili. Efektem tego była najpierw bramka Przemysława Dewuckiego po ładnej akcji rozpoczętej z prawej strony przez Mykyte Mozheikę, a następnie gol Michała Dubiela, któremu piłkę wyłożył Jankowski.

Chorzowian z rytmu nie wybiło nawet samobójcze trafienie po wstrzeleniu piłki w pole karne przez Michała Knajdrowskiego. Na to po asyście Dewuckiego odpowiedział bowiem Mozheiko i na prowadzeniu znów byli goście.

Ostatnie słowo należało jednak do warszawian, którym jeden punkt po ładnym oszukaniu Mozheiki zapewnił Paweł Tarnowski. Podział punktów zapewnił Legii utrzymanie 8. miejsca w tabeli. Chorzowianom zaś pozwolił utrzymać bezpieczna przewagę nad strefą spadkową.


LEGIA WARSZAWA – CLEAREX CHORZÓW 4:4 (0:1)

Bramki: Mariusz Milewski (21), Michał Szymczak (25), gol samobójczy (34), Paweł Tarnowski (37) – Bartłomiej Sitko (18), Przemysław Dewucki (29), Michał Dubiel (33), Mykyta Mozheiko (35).  


Autor: Łukasz Leski

Fot. Czarny Productions