Sobota11.10.2025, 18:00
Sobota11.10.2025, 20:00
Sobota11.10.2025, 20:00
Sobota11.10.2025, 20:00
Sobota11.10.2025, 20:00
Niedziela12.10.2025, 16:00
Niedziela12.10.2025, 16:00
Niedziela12.10.2025, 18:00
Zaczęło się od śląskich derbów, w których AZS UŚ Katowice podzielił się punktami z Rekordem Bielsko-Biała. W Świeciu kibice obejrzeli świetne widowisko zakończone zwycięstwem Dremana, a bohaterem meczu był De Freitas. W Lubawie Constract do samego końca musiał drżeć o korzystny wynik w starciu z Red Dragons, natomiast Texom Eurobus Przemyśl rozbił Ruch Chorzów. Niespodzianek nie brakowało także we Wrocławiu i Warszawie. Jaxan Śląsk odniósł pierwsze zwycięstwo w sezonie, pokonując jednego z faworytów do tytułu – GI Malepszy Leszno. Legia Warszawa z kolei zatrzymała mistrza Polski, remisując z Piastem Gliwice 2:2. Kryzys BSF ABJ Powiat Bochnia trwa – bochnianie ulegli Widzewowi Łódź. W Toruniu padło aż jedenaście goli, a w efektownym stylu triumfował We-Met FC Gmina Sierakowice. Poniżej podsumowanie minionej kolejki.
AZS UŚ KATOWICE - REKORD BIELSKO-BIAŁA 1:1 (0:1)
Remis na początek środowej kolejki. Rekord szybko objął prowadzenie – już w 3. minucie Gustavo Henrique zdecydował się na strzał z dystansu, a piłka po rykoszecie wpadła do siatki. W kolejnych minutach goście zdawali się kontrolować przebieg gry. AZS UŚ próbował znaleźć sposób na doprowadzenie do remisu. Aktywny w ofensywie był m.in. bramkarz Paweł Mieszczanin, jednak do przerwy Rekord utrzymał jednobramkowe prowadzenie. Minimalna przewaga sprawiała jednak, że gospodarze wciąż mieli nadzieję. I rzeczywiście – na trzy minuty przed końcem spotkania byli zawodnik Rekordu, Artur Popławski, wyrównał wynik, zapewniając katowiczanom cenny punkt. Oba zespoły nie wygrały już trzeciego kolejnego meczu, ale wydaje się, że z remisu bardziej zadowoleni będą gospodarze.
Bramki: Popławski 37’ - Henrique 3’
FUTSAL ŚWIECIE - DREMAN EXLABESA OPOLE KOMPRACHCICE 3:5 (1:2)
Świetne widowisko w Świeciu i popis liderów obu zespołów. W pierwszej połowie po wyrównanym początku inicjatywę przejęli goście. Najpierw trafił De Freitas, a chwilę później wynik podwyższył Marek Bugański, dając Dremanowi dwubramkowe prowadzenie. Gospodarze odpowiedzieli tuż przed przerwą – kontaktowego gola zdobył Karol Czyszek, zapowiadając emocjonującą drugą część spotkania. Po zmianie stron kibice rzeczywiście nie mogli narzekać na brak wrażeń. Do wyrównania doprowadził wracający po kontuzji Marcin Mrówczyński, który po przechwycie rozegrał szybką akcję z Piotrem Kaczkowskim i pokonał bramkarza gości. W końcówce emocje sięgnęły zenitu. Na pięć minut przed końcem Dreman ponownie objął prowadzenie po trafieniu Bugańskiego, ale niemal natychmiast odpowiedział ponownie Mrówczyński. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, ponownie błysnął jeden z najlepszych zawodników ligi – De Freitas. Brazylijczyk najpierw dał swojemu zespołowi prowadzenie, a w ostatnich sekundach, po wycofaniu bramkarza przez gospodarzy, przejął piłkę i wpakował ją do pustej siatki, kompletując hat-tricka. Dzięki temu zwycięstwu Dreman wskoczył do górnej części ligowej tabeli. W Świeciu natomiast zapaliło się żółte światło ostrzegawcze – to już trzecia porażka z rzędu.
Bramki: Czyszek 20’, Mrówczyński 26’, 38’ - De Freitas 9’, 38’, 40’, Bugański 12’, 35’
CONSTRACT LUBAWA - RED DRAGONS PNIEWY 3:2 (3:0)
Oba zespoły przystępowały do tego spotkania osłabione brakiem swoich kluczowych, kontuzjowanych zawodników – Bruno Cintry i Christiana Rodrigueza. Zapowiadał się pojedynek drużyn będących w świetnej formie: Constract miał na koncie cztery kolejne zwycięstwa, a Red Dragons trzy. Pierwsza połowa przebiegła jednak pod dyktando gospodarzy. Już w 6. minucie Pedrinho potężnym, precyzyjnym strzałem otworzył wynik meczu. Chwilę później na listę strzelców wpisał się Adriano Lemos, a w 16. minucie trzeciego gola dla lubawian zdobył Kacper Sendlewski. Do przerwy Constract prowadził pewnie 3:0 i wydawało się, że kontroluje przebieg gry. Po zmianie stron obraz meczu się zmienił. Red Dragons ruszyli do odrabiania strat – po strzale Oskara Stankowiaka piłka szczęśliwie wpadła do bramki gospodarzy, a na sześć minut przed końcem Mateusz Kostecki pewnie wykorzystał rzut karny. W końcówce obie drużyny miały swoje okazje, ale wynik nie uległ już zmianie. Constract Lubawa odnosi piąte kolejne zwycięstwo, natomiast Red Dragons Pniewy muszą przełknąć gorycz przerwania swojej serii wygranych.
Bramki: Pedrinho 6’, Adriano 12’, Sendlewski 16’ - Stankowiak 22’, Kostecki 34’
RUCH CHORZÓW - TEXOM EUROBUS PRZEMYŚL 1:10 (1:5)
Lider zrobił swoje. Pewne zwycięstwo Texom Eurobusu utrzymało przemyską drużynę na szczycie ligowej tabeli. Spotkanie rozpoczęło się błyskawicznie – już w pierwszych minutach do siatki trafili Artem Fareniuk i Leo Santana, dając gościom komfortowe prowadzenie. Szybkie otwarcie i późniejsza kontrola wydarzeń na parkiecie to już znak rozpoznawczy zespołu z Przemyśla. Gospodarzy stać było jedynie na trafienie ich lidera, Łukasza Biela. Do przerwy Eurobus prowadził już 5:1 po golach Rostislava Semenchenki (dwa razy) i Rubena Santosa. Po zmianie stron przewaga przyjezdnych tylko rosła. Fareniuk skompletował hat-tricka, a Semenchenko dołożył kolejne dwa trafienia, kończąc mecz z imponującym dorobkiem czterech goli. Ukraińscy zawodnicy byli zdecydowanie najjaśniejszymi postaciami spotkania, bezlitośnie wykorzystując błędy Ruchu w rozegraniu. Chorzowianie próbowali gry z wycofanym bramkarzem, ale ten wariant nie przyniósł efektów. Ruch pozostaje z jednym punktem zdobytym w meczu z Rekordem, natomiast Texom Eurobus może pochwalić się zarówno najmniejszą liczbą straconych, jak i największą liczbą zdobytych bramek w lidze.
Bramki: Biel 16’ - Fareniuk 2’, 33’, 34’, Santana 3’, Semenchenko 16’, 17’, 23’, 37’, Santos 20’, Diniz 38’
JAXAN ŚLĄSK WROCŁAW - GI MALEPSZY LESZNO 2:1 (1:1)
Wiele mówiło się o tym, że Jaxan Śląsk prędzej czy później zacznie punktować – i właśnie w tej kolejce wrocławianie sprawili niespodziankę, pokonując przed własną publicznością jednego z faworytów do mistrzostwa. Pierwsza połowa przyniosła po jednym trafieniu z obu stron. Najpierw Rajmund Siecla wykorzystał podanie Daniela Gallego Garcii i dał gościom prowadzenie, ale chwilę później odpowiedział Artem Ros, który wpisał się na listę strzelców w starciu przeciwko swojemu byłemu klubowi. W drugiej części meczu to leszczynianie częściej utrzymywali się przy piłce i próbowali rozgrywać atak pozycyjny, podczas gdy gospodarze skupili się na groźnych kontratakach. Oba zespoły szybko uzbierały po pięć przewinień, co sprawiło, że gra stała się bardziej ostrożna i oparta na próbach z dystansu. Właśnie po takim strzale w ostatnich sekundach spotkania bohaterem został Dawid Witek. Piłka po jego uderzeniu wpadła do bramki obok bezradnego Anttiego Koivumakiego, a hala we Wrocławiu eksplodowała z radości – Śląsk odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie.
Bramki: Ros 11’, Witek 39’ - Siecla 8’
LEGIA WARSZAWA - PIAST GLIWICE 2:2 (1:2)
Niespodzianka w Warszawie! Po serii czterech porażek mało kto spodziewał się, że Legia zapunktuje w starciu z aktualnym mistrzem Polski. Gospodarze pokazali jednak ogromną determinację i zasłużenie urwali punkty faworytowi. Mecz rozpoczął się idealnie dla Legii – po mocnym uderzeniu Henri Alamikkotervo gospodarze objęli prowadzenie. To trafienie tylko podrażniło ekipę z Gliwic. Breno Bertoline i Miguel Pegacha odwrócili losy spotkania, dając Piastowi prowadzenie do przerwy. Druga połowa to otwarte, ofensywne widowisko. Oba zespoły kreowały sytuacje i raz po raz przenosiły grę spod jednej bramki pod drugą. Na sześć minut przed końcem spotkania Oskar Szczepański wrzucił piłkę z autu w pole karne, a Mykyta Storozhuk instynktownie skierował ją do siatki, wyrównując na 2:2. W końcówce Piast próbował odzyskać prowadzenie, często angażując w akcje ofensywne Michała Widucha, lecz bramkarz Legii, Tomasz Warszawski, zachował pełną czujność i uchronił swój zespół przed stratą trzeciego gola.
Bramki: Alamikkotervo 13’, Storozhuk 34’ - Bertoline 14’, Pegacha 18’
BSF ABJ POWIAT BOCHNIA - WIDZEW ŁÓDŹ 2:3 (0:2)
Spotkanie zapowiadano jako pojedynek dwóch drużyn, które nie najlepiej rozpoczęły sezon. Jeszcze w poprzednich rozgrywkach zarówno BSF ABJ, jak i Widzew rywalizowały w fazie play-off FOGO Futsal Ekstraklasy, tymczasem teraz obie ekipy znalazły się w dolnych rejonach tabeli. Już w pierwszej minucie Widzew objął prowadzenie po trafieniu Kristiana Medona, który dołożył nogę po zamieszaniu w polu karnym. Początek był wymarzony dla łodzian, a końcówka pierwszej połowy również należała do nich – indywidualną akcją z własnej połowy popisał się Jefferson Ortiz i mocnym strzałem ustalił wynik do przerwy na 2:0. Po zmianie stron gospodarze ruszyli do odrabiania strat. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Stefano Galesic i w hali w Bochni zrobiło się naprawdę gorąco. Niestety dla BSF, Chorwat w końcówce obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, co okazało się momentem przełomowym meczu. Grając w przewadze, Widzew dopiął swego – w 39. minucie zwycięską bramkę zdobył Dmytro Rybitskyi. Dzięki temu łodzianie wygrali, przeskoczyli BSF w tabeli i opuścili strefę spadkową, spychając w nią drużynę z Bochni.
Bramki: Galesic 23’, 31’ - Medon 1’, Jefferson 20’, Rybitskyi 39’
FC REITER TORUŃ - WE-MET FC GMINA SIERAKOWICE 3:8 (2:4)
Początek spotkania należał do gospodarzy. W 11. minucie FC Reiter prowadził już 2:0 i wydawało się, że kontroluje przebieg meczu. Goście jednak szybko się przebudzili – jeszcze przed przerwą zdobyli cztery bramki i do szatni schodzili przy prowadzeniu 4:2. We-Met imponował skutecznością i spokojem w kluczowych momentach. Po zmianie stron torunianie starali się wrócić do gry, ale zostali skarceni po jednej z kontr. Niefortunnie piłkę do własnej bramki skierował Vindas, a przewaga gości wzrosła. Chwilę nadziei gospodarzom dał Guille, który zdobył gola na 3:5, lecz końcówka meczu należała już do zespołu z Sierakowic. W ostatnich minutach dublety skompletowali Dominik Ostrak i Beleu, a wynik w ostatnich sekundach efektownym strzałem z własnej połowy ustalił Mateusz Madziąg. Drużyna trenera Ołeksandra Bondara jest w znakomitej formie – w pięciu ostatnich meczach We-Met odniósł cztery zwycięstwa i raz zremisował. Zespół z Sierakowic zajmuje czwarte miejsce w tabeli, mając tyle samo punktów co Piast Gliwice. Świetny początek sezonu!
Bramki: Guille 4’, 31’, Machałowski 11’ - Ostrak 14’, 36’, Beleu 14’, 33’, Madziąg 17’, 40’, Mera 18’, Vindas 27’ (s)