Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Toruńskie pierniki schrupane

05.12.20Utworzono
/uploads/assets/2834/129573561_5086346671390642_3089988912108837066_n.jpg
FC Reiter Toruń kolejny raz musiał uznać wyższość rywali we własnej hali. Przyjezdni z Lęborka, choć dwukrotnie przegrywali, potrafili ostatecznie wyjść na prowadzenie, którego nie oddali już do końcowej syreny.

- Każdy moment jest dobry na przełamanie. W meczach domowych często popełnialiśmy spore błędy w najważniejszych momentach spotkania. Kiedy prowadzimy jedną bramką nie możemy pozwolić sobie na tak duże pomyłki. Gramy w końcu niemalże pełnym składem i sytuacja jest o wiele lepsza niż poprzednio, ale nie oznacza to, że nie musimy być cały czas mocno skoncentrowani. Wtedy tak jak chociażby w Chorzowie, możemy wygrywać z każdym – ocenił Łukasz Żebrowski, trener FC Reiter Toruń.

 

- Dalej mamy problemy ze skutecznością i mam nadzieję, że dziś się to zmieni. Tych spotkań które powinniśmy wygrać było kilka, a mimo to nie zrobiliśmy tego. FC Toruń jest bardzo doświadczonym zespołem, musimy dobrze grać w defensywie, ale przede wszystkim też wykorzystać swoje sytuacje pod bramką rywala – mówił przed meczem Wojciech Pięta, szkoleniowiec Team Lębork.

 

Początek spotkania zdecydowanie należał do Teamu Lębork. Głównie pod bramką Krzysztofa Iwanka czarował Lucas Bonfacio, ale z akcji Brazylijczyka nie było efektów bramkowych.

 

Wykorzystali to torunianie, którzy z każdą kolejną minutą zaczęli przejmować inicjatywę, a to 9. minucie za sprawą Patryka Szczepaniaka dało im jednobramkowe prowadzenie.

 

Na 2:0 mógł podwyższyć Michał Wojciechowski, ale sędzia przy jego zagrania prawidłowo dostrzegł zagranie ręką i bramki nie było.

 

Momentalnie wykorzystali to lęborczanie, a konkretnie Bonifacio, który dość szczęśliwie minął Iwanka i głową wpakował piłkę do pustej siatki.

 

I kiedy wydawało się, że obie drużyny zejdą do szatni przy remisowym rezultacie, futsalówkę przejął Marcin Mrówczyński i czubkiem buta, z całej siły, posłał ją po rękach Dominika Czekirdy wprost do bramki.

 

Na remis przyjezdni nie musieli jednak długo czekać, bo zaraz po zmianie stron swoją 9. Bramkę w sezonie zdobył Mateusz Madziąg. Co więcej, drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Michał Wojciechowski, a to szybko wykorzystał kolejny raz w tym spotkaniu Bonifacio i mieliśmy 2:3.

 

Pomocną dłoń torunianom wyciągnął Dominik Depta, który na niecałe pięć minut przed końcem spotkania popełnił piątek przewinienie, a to oznaczało, że każde kolejny faul poskutkuje przedłużonym rzutem karnym.

 

Tego jednak się nie doczekaliśmy. I choć piłkę meczową miał na nodze jeszcze Mikołajewicz, to nie zdołał on wepchnąć jej do siatki, dzięki czemu to lęborczanie mogli zacząć świętować zwycięstwo.

 

- FC Toruń to bardzo mocna drużyna, wiedzieliśmy, że będzie to bardzo ciężki mecz i tylko charakterem oraz całym zespołem mogliśmy tutaj wygrać. To nie pierwszy mecz, gdzie na początku wychodzimy nieco cofnięci. Dobrze, że w przerwie sobie to ułożyliśmy i po zmianie stron udało się już zwyciężyć – podsumował Dominik Czekirda, bramkarz Teamu Lębork.


FC REITER TORUŃ – TEAM LĘBORK 2:3 (2:1)

 

Bramki: Patryk Szczepaniak (9), Marcin Mrówczyński (20) – Lucas Bonfacio (18, 26), Mateusz Madziąg (22).

 

Żółte kartki: Wojciechowski x2, Mrówczyński, Spychalski – Kolesnik, Witkowski.

 

Czerwona kartka: Michał Wojciechowski (24).

 

REITER: Iwanek (Iwański) – Mikołajewicz, Mrówczyński, Waszak, Wojciechowski, Jekiełek, Szczepaniak, Lewandowski, Spychalski, Kondej, Bocian.

 

TEAM: Czekirda (Łapigrowski) – Narewski, Depta, Tabares


Autor: Łukasz Leski

Fot. FC Reiter Toruń