Tygrysy i Smoki na remis

15.11.23Utworzono
/uploads/assets/5421/342851321_577800024329941_4605919162552152706_n.jpg
Dreman Opole Komprachcice - Red Dragons Pniewy 3:3. Na prawdziwe emocje czekaliśmy do drugiej połowy. W niej Tygrysy prowadziły już 3:1, ale końcówka należała do gości.

Tygrysy kontra Smoki. W Stegu Arenie faworyzowani gospodarze po siedmiu kolejnych zwycięstwach w miniony weekend ulegli Constractowi Lubawa przerywając świetną serię. Co innego ekipa z Pniew. Red Dragons w sobotę przełamali się u siebie i wygrali z BSF-em ABJ Bochnia.

 

Pierwsi świetną okazję do wyjścia na prowadzenie zmarnowali gospodarze. Błąd w rozegraniu piłki przez Czerwone Smoki spowodował, że w sytuacji sam na sam z Łukaszem Błaszczykiem wyszedł Waldemar Sobota. Najlepszy strzelec Dremana w obecnym sezonie przegrał jednak pojedynek z doświadczonym bramkarzem. W ogóle początek meczu należał do Tygrysów, którzy zamknęli zespół Red Dragons na własnej połowie i co jakiś czas zagrażali bramce ekipy z Pniew. 

 

Z czasem do głosu dochodzili goście. Mateusz Kostecki i German Romero sprawdzili formę Dawida Lacha. Piłka jednak nie chciała wpaść ani do jednej ani drugiej siatki, a mecz wyrównał się w drugiej części pierwszej odsłony. Czekaliśmy na pierwsze trafienie, a te nadeszło w czternastej minucie. Długi wyrzut piłki ręką Błaszczyka kompletnie zaskoczył Lacha, który próbował interweniować, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że skierował piłkę do własnej siatki. 

 

Do końca pierwszej połowy Dreman naciskał coraz mocniej w poszukiwaniu bramki wyrównującej. Było kilka okazji do doprowadzenia do remisu, ale ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem Czerwonych Smoków. 

 

A Dreman zaczął drugą połowę tak, jak sobie wymarzył. Już pierwsza sytuacja dała im bramkę wyrównującą. Z autu piłka została dograna prosto do Vadima Ivanova. Ten silnym strzałem pod poprzeczkę dał swojemu zespołowi wyrównanie.

 

Na domiar złego dla Red Dragons, Dreman chwilę później wyszedł na prowadzenie. Akcję poprowadził Felipe Deyvisson De Freitas, a piłka dograna w pole karne znalazła się pod nogami Marka Bugańskiego. Polski zawodnik zdobył bramkę na 2:1. To były dwie minuty, które wstrząsnęły ekipą z Pniew. 

 

Pniewianie próbowali różnymi sposobami dobrać się do gospodarzy, ale wydawało się jednak, że Dreman opanował sytuację na boisku, a Tygrysy bliżsi byli kolejnych trafień. I właśnie jedna z kolejnych, składnych akcji znalazła drogę do siatki. Denys Blank otrzymał bardzo dobre podanie, minął Błaszczyka i wpakował piłkę do pustej bramki. 

 

Red Dragons odpowiedzieli w najepszy sposób na sześć minut przed końcem spotkania. Piłkę wyłuskał Hubert Klatkiewicz i podał do Mateusza Kosteckiego. Najlepszy strzelec Czerwonych Smoków w obecnym sezonie mocnym strzałem zza pola karnego pokonał Lacha. 

 

Oba zespoły na pięć minut przed końem musiały mieć też się na baczności, bowiem osiągnęły limit fauli. Końcówka należała do Red Dragons, którzy dążyli do bramki wyrównującej. Podopieczni Łukasza Frajtaga zamknęli Tygrysy na własnej połowie i szukali swojej akcji bramkowej. 

 

Na około dwie minuty przed końcem spotkania goście wycofali bramkarza i już w pierwszej akcji ten wariant przyniósł im bramkę wyrównującą. Najprzytomniej w polu karnym w zamieszaniu znalazł się Piotr Błaszyk, który wpakował piłkę do siatki i spowodował, że na parkiecie mieliśmy remis 3:3 i więcej na parkiecie już się nie działo. Dreman po fantastycznym początku drugiej połowy nie potrafił dowieźć prowadzenia. Red Dragons pokazał serce i wywalczył bardzo cenne dla siebie oczko do ligowej tabeli. 


DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE - RED DRAGONS PNIEWY 3:3 (0:1)

Bramki: Vadim Ivanov 21, Marek Bugański 22, Denys Blank 31 - Dawid Lach 14 (s), Mateusz Kostecki 34, Piotr Błaszyk 39


fot. Bartosz Barański