Środa22.01.2025, 18:00
Oglądaj spotkanie na platformie
Środa22.01.2025, 18:00
Środa22.01.2025, 18:00
Środa22.01.2025, 20:30
Środa22.01.2025, 20:30
Środa22.01.2025, 20:30
Środa22.01.2025, 20:30
Czwartek23.01.2025, 20:30
Dzisiejszy mecz BSF ABJ Bochnia kontra Red Dragons Pniewy, był meczem sąsiadów w ligowej tabeli. Co prawda ekipa z Bochni rozegrała do tej pory trzy spotkania, natomiast zawodnicy z Pniew pokazali się na parkietach FOGO Futsal Ekstraklasy aż czterokrotnie. Faworytem według naszego partnera Superbet – był klub BSF ABJ Bochnia, który nie tylko posiadał przewagę własnego boiska, a także miał jedną z najszczelniejszych defensyw w lidze, ponieważ w dotychczasowych meczach stracił tylko 3 bramki (podobnie jak Texom Eurobus Przemyśl). Zawodników Łukasza Frajtaga czekał trudny orzech do zgryzienia.
Mimo, że to nazwę zespołu z Pniew tłumaczy się jako czerwone smoki, to wejście smoka w mecz zaliczył zespół BSF ABJ Bochnii, ponieważ pierwsze minuty należały do zespołu gospodarzy. Po dwóch minutach gry prowadzili już 2:0. Co więcej, bramki zdobywali dwukrotnie po stałych fragmentach gry.
Najpierw do bramki po rozegraniu piłki z autu na 1:0 trafił Minor Cabalceta, a dosłownie dwadzieścia sekund później, piłkę dograną z rzutu rożnego w bramce Błaszczyka umieścił Piotr Matras.
Po tych dwóch straconych golach, zespół Red Dragons Pniewy wyglądał jakby w meczu bokserskim dostali dwa knock downy, jakby nie wiedzieli co się dzieje na parkiecie. Chyba też zaszumiało w głowie bramkarzowi z Pniew – Łukaszowi Błaszczykowi, ponieważ jego wyjście z bramki mogło skutkować straconym trzecim golem, jednakże tym razem nie musiał wyciągać piłki z bramki.
Po paru minutach finalnie Czerwone Smoki obudziły się i doszły do sytuacji bramowych. Najbliżej zdobycia bramki dla gości był Piotr Błaszczyk – to on był najbardziej aktywną postacią po ich stronie. Harował zarówno w defensywie jak i ofensywie.
W 7. minucie meczu zawodnicy z Pniew popisali się bardzo ładną zespołową akcją, która skutkowała złapaniem kontaktu z gospodarzami. Najpierw Krajewski podał do Kosteckiego, ten piętką zagrał do Bruno Kagmierskiego, który nie dał szans Viktorowi Saaf.
Ten gol dodał animuszu zawodnikom z Pniew. Mecz bardzo się otworzył, przez co zarówno gospodarze, jak i goście mieli swoje sytuacje. Najbliżej strzelenia kolejnego gola byli zawodnicy z Wielkopolski. Najpierw Kagmierski uderzył w słupek, a dwie minuty później, Piotr Błaszyk doprowadził do wyrównania wykorzystując podanie dogranie właśnie Kagmierskiego z lewej strony parkietu.
Wydawało się, że najgorsze dla RDP w tym meczu się skończyło. Życie jednak bywa przewrotne. Ten, który strzelił wyrównującą bramkę, chwilę później był znów na ustach wszystkich kibiców, ponieważ raptem 15 sekund potrzebował Błaszyk do skompletowania dwóch żółtych kartoników (w konsekwencji czerwonej kartki) oraz sprokurowania przedłużonego rzutu karnego. Do piłki podszedł sam poszkodowany Tukka Pikkarainen, którego strzał oraz późniejszą dobitkę obronił Łukasz Błaszczyk.
BSF ABJ Bochnia grającą dwie minuty w przewadze jednego zawodnika, nie była wstanie strzelić gola na 3:2. Gdy wydawało się, że już na tablicy świetlnej się nie zmieni, to na 34 sekundy przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę, Minor Cabalceta popisał się fantastycznym zejściem z lewej strony do środka i mocnym strzałem pokonał Błaszczyka. Druga połowa zapowiadał się bardzo dobrze, zarówno gospodarze jak i goście mieli ochotę zgarnięcia pełnej puli punktowej.
Otwarcie drugiej części meczu było wręcz bardzo podobne co pierwsze minuty pierwszej połowy. BSF ABJ Bochnia od razu narzucili agresywny styl gry, co się opłaciło, ponieważ w zamieszaniu po wykonaniu stałego fragmentu gry, piłkę do własnej bramki skierował Alvaro Caminero i gospodarze znów mieli dwie bramki przewagi.
Po straconym golu, goście z Wielkopolski ruszyli do ataku. Jeden z nich dał im stały fragment gry – rzut rożny. Piłkę dograną z rogu boiska w bramce chciał umieścić Bruno Kagmierski oddając silny strzał praktycznie z koła środkowego. Jego strzał został obroniony przez Viktora Saaf, jednak przy dobitce Aleksandra Kozaka, szwed nie miał już nic do powiedzenia. Goście ponownie zdobyli kontakt.
Gdy wydawało się, że gospodarze przejęli kontrole nad wydarzeniami na parkiecie, z kontrą wyszli zawodnicy Łukasza Frajtaga. Najpierw piłkę w swoje ręce zabrał Łukasz Błaszczyk, który dalekim wyrzutem obsłużył Aleksandra Kozaka. Ten zachował się jak rasowy snajper i lewą nogą uderzył w prawą stronę bramki Saaf, który był bez szans przy tym strzale. Znów w hali w Bochni był remis.
Red Dragons Pniewy nie mogli się długo cieszyć z wyrównania. Mateusz Prokop podał piłkę Minorowi Cabalcecie, a ten najpierw zwodem położył jednego z zawodników czerwonych smoków, drugim bramkarza i pewnym strzałem zdobył gola na 5:4.
Na ostatnie cztery minuty meczu, Łukasz Frajtag postanowił wprowadzić lotnego bramkarza, którym został Patryk Hoły. Ten manewr taktyczny suma summarum nic nie dał, co prawda w przewadze RDP byli groźni, ale to Bochnia była zdecydowanie bliżej strzelenia dwóch kolejnych bramek, po odbiorach piłki, jednakże piłka dwa razy obijała słupki gości. Finalnie udało im się podwyższyć końcowy wynik. Piłkę w środkowej części boiska odebrał Arkadiusz Budzyn, który umieścił piłkę w pustej bramce.
Mecz BSF ABJ Bochnia – Red Dragons Pniewy był bardzo zaciętym widowiskiem. Goście mogą mieć do siebie pretensje o to, że pierwsze minuty przespali i dali się zaskoczyć Bochni. Z kolei gospodarze wykorzystali wszystkie błędy przyjezdnych, dzięki czemu mogą dopisać sobie trzy punkty do ligowej tabeli.
BSF ABJ BOCHNIA – RED DRAGONS PNIEWY 6:4 (3:2)
Bramki: Minor Cabalceta 2, 20, 33, Piotr Matras 3, Alvaro Caminero (s) 23, Arkadiusz Budzyn 40 – Bruno Kagmierski 7, Piotr Błaszyk 17, Aleksander Kozak 24, 33