W Toruniu brąz przekują w srebro lub złoto?

13.12.18Utworzono
/uploads/assets/1492/torunianie.jpg
3. kolejka Futsal Ekstraklasy. FC Toruń przegrywa u siebie po bezbarwnej grze aż 1:6 z Clearexem Chorzów. Marcin Mikołajewicz, Tomasz Kriezel i Nicolae Neagu opuszczają parkiet z opuszczonymi głowami. Wtedy niewiele osób spodziewało się, że za dwa tygodnie torunianie ograją u siebie Rekord Bielsko-Biała, a po 11. kolejce będą liderem.

- To miejsce, które dzisiaj zajmujemy nie jest efektem szczęścia – mówi Łukasz Żebrowski, szkoleniowiec toruńskiego klubu. - To nie jest jedynie sfera marzeń, coś niedoścignionego, ponieważ my cały czas na ten wynik ciężko pracujemy. Mam nadzieję, że nadal będziemy wygrywać. Niech bielszczanie, którzy nadal są faworytem do zdobycia mistrzowskiego tytułu, czują nasz oddech na swoich plecach, bo to podniesie jedynie atrakcyjność tych rozgrywek.


- Póki co rozsiedliśmy się w fotelu lidera i nie wybiegamy daleko w przyszłość. Cieszymy się z tego, co jest tu i teraz – oznajmił Remigiusz Spychalski, zawodnik FC Toruń. - Rekordziści mają przed sobą dwa mecze i zobaczymy, co się wydarzy. Na razie mamy dużą frajdę z tego, że po niepełnych 11. kolejkach jesteśmy na pierwszym miejscu.


Pomarańczowo-Czarni to jedyny zespół w lidze, który w pierwszej rundzie rozgrywek nie zaznał goryczy porażki na obcym terenie. 5 zwycięstw i 1 remis – to bilans, który musi robić wrażenie i budzić respekt. Po wrażeniem ich gry był po ostatnim ligowym starciu Jesus Lopez Garcia, szkoleniowiec Acany Orła Futsal Jelcz-Laskowice.


- Ligowe rozgrywki na pewno są w tym sezonie ciekawsze niż przed rokiem – zdradził Jesus Lopez Garcia. - Duża w tym zasługa między innymi takich zespołów, jak: FC Toruń, Clearex Chorzów, Orzeł. Torunianie do meczu z nami byli dobrze przygotowani pod względem taktycznym. Świetnie grają w defensywie, trudno jest ich zaskoczyć w grze 4 na 4, a z przodu zawsze mogą liczyć na Marcina Mikołajewicza, którego coraz częściej wspierają młodsi gracze.


W Grodzie Kopernika zwykło się mawiać, że król jest jeden. A jest nim Marcin Mikołajewicz, który dwa razy z rzędu sięgał ostatnio po koronę króla strzelców w najwyższej klasie rozgrywkowej. 36-latek w obecnych rozgrywkach zdobył już 8 bramek, nadal jest prawdziwym postrachem golkiperów i ma pewne miejsce w kadrze narodowej.


- Jesteśmy zadowoleni z całej rundy. Na pewno szkoda porażki u siebie z Clearexem, ale my tego dnia nie byliśmy sobą, to nie był nasz dzień – powiedział Marcin Mikołajewicz, najskuteczniejszy gracz torunian. - Chyba zbyt bardzo przeżywaliśmy śmierć naszego przyjaciela, Marka Wiśniewskiego. Nie powinniśmy też stracić punktów u siebie ze Słonecznym Stokiem Białystok. Zagraliśmy jednak słabo, więc mecz zakończył się remisem. Przez większość czasu trzymaliśmy równą formę i efektem tego jest 26 zdobytych punktów. Najbardziej cieszą zwycięstwa nad Rekordem i Orłem, bo to były dwa nasze najlepsze spotkania. Mamy kolektyw, cała drużyna weszła na wysoki poziom, więc z optymizmem patrzymy w przyszłość.


Coraz większą rolę odgrywają w zespole tacy gracze, jak: Remigiusz Spychalski, Marcin Mrówczyński, czy w końcu Mateusz Waszak. Wszyscy trzej coraz częściej trafiają do siatki i z powodzeniem biorą większą odpowiedzialność za wynik na własne barki.


- Oni są coraz większą wartością dla tego zespołu. Ciężko pracują na treningach, nabywają większej pewności siebie, nadal się rozwijają i to widać na parkiecie – rzekł trener Żebrowski. - Dzisiaj Spychalski, Mrówczyński czy Waszak już dla nikogo nie powinni być anonimowi. To jest bez wątpienia runda Spychalskiego, który zrobił ogromny postęp. „Mrówa” to wielki talent. Mam nadzieję, że wkrótce wróci do kadry narodowej. No i Waszak, który jest dobrze poukładany taktycznie i jest szalenie inteligentnym zawodnikiem.


Ekipa FC Toruń raczej nie spędzi okresu świąteczno-noworocznego na fotelu lidera. Rekord ma do rozegrania dwie zaległe potyczki. Jeżeli wygra w piątek w Zduńskiej Woli to przeskoczy ich w tabeli. Jednak apetyty w mieście nad Wisłą i Drwęcą zostały rozbudzone do tego stopnia, że wiele osób zastanawia się, czy brązowe medale zdobyte przed rokiem uda się wkrótce zamienić na te z bardziej cennego kruszcu.

 

Tekst: Rafał Szlaga

Zdj. FC Toruń