Warszawski: To co się dzieje w ostatnich tygodniach jest dla mnie sporym wydarzeniem

31.10.21Utworzono
/uploads/assets/3764/twarszawski.jpg
We wczorajszym meczu Legii Warszawa z Fit-Morning Gredarem Brzeg między słupkami gospodarzy zabrakło Tomasza Warszawskiego. Absencja młodego golkipera spowodowana była pobytem w ostatnich dniach na testach w Ciampino Aniene, występującym we włoskiej Serie A. W jaki sposób były młodzieżowy reprezentant Polski się tam znalazł? Czy dojdzie do transferu? I jeśli tak to kiedy? Zapraszamy.

Informacja o wyjeździe Tomasza Warszawskiego na testy do włoskiego Ciampino Aniene z Serie A zapewne przeszła by bez większego echa, gdyby nie mama młodego golkipera, która opublikowała informację o tym na Facebooku. Postanowiliśmy zatem zapytać bramkarza Legii Warszawa o szczegóły, które tak naprawdę cały czas nabierają kolejnych kształtów.

 

- Przed meczem z Rekordem dostałem sygnał od jednego z menadżerów z Warszawy, Piotra Zdzisiuka, że właśnie Ciampino Aniene jest mną zainteresowane i abym się zbytnio tym nie przejmował, ale też miał to gdzieś z tyłu głowy, no i w zasadzie dzień później dostałem zaproszenie na testy – rozpoczyna Warszawski.

 

Byłeś zaskoczony faktem, że to właśnie drużyna z samej Serie A?

 

- Uważam, że Serie A to jedna z trzech topowych lig w Europie, więc byłem mocno zaskoczony, tym bardziej, że wcześniej nie dostawałem nawet innych propozycji z Polski. To co się dzieje w ostatnich tygodniach jest dla mnie sporym wydarzeniem, a to że jest to klub z Serie A, do tego jego struktura i organizacja tylko to potęguje.

 

Jak wyglądały zatem same testy?

 

- W niedzielę wyleciałem do Rzymu i od poniedziałku do piątku trenowałem normalnie z drużyną. Najpierw były to dwie jednostki treningowe, w środę doszła jeszcze jedna, bo też wcześniej oprócz treningu z zespołem i siłowni miałem również trening bramkarski. Czwartek to trening taktyczny, ale tu nie brałem już dużo udziału, bo ten był przeznaczony głównie dla zawodników, którzy wystąpią w najbliższym meczu. Piątek natomiast Włosi przeznaczają na trening połączony z zabawą – wyglądało to mocno specyficznie, wcześniej się jeszcze z czymś takim nie spotkałem, było to dla mnie zupełnie coś innego, ale uważam, że jest to świetna forma integracji drużyny.

 

Zdążyłeś się już zapoznać dobrze z drużyną?

 

- Chłopaki bardzo dobrze mnie przyjęli. Dużą mi pomógł Michał Raubo – Polak od dziecka mieszkający we Włoszech, który jest w tej drużynie. Poza tym też rozumiem wszystko po hiszpańsku, trochę mówię po angielsku i wydaje mi się, że jestem dość otwartym na inne kultury, więc nie mam problemu z dogadywaniem się z zawodnikami z innych krajów, ale tez muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż tak dobrego przyjęcia.

 

Jeśli dojdzie do transferu, to konkurencja w bramce będzie mocna?

 

- Pierwszym bramkarzem jest 29-letni Mirco Cassasa. Jest to doświadczony i dobry zawodnik. Grał w Acqua e Sapone, więc uczył się od Stefano Mammarelli [mistrz Europy z 2014 roku oraz brązowy medalista mistrzostw Europy i świata z 2012 roku przyp. red.]. W zeszłym roku grał w Czechach, w Svarogu Teplice i to zapewne z nim będę konkurował o miejsce w pierwszym składzie.

 

Na ile zatem czasu klub chciałby się z Tobą związać?

 

- Z tego co właśnie dostałem informację [rozmowa miała miejsce 30 października wieczorem], to jeśli dojdzie do transferu, to dopiero na początku grudnia. Musimy czekać do okienka transferowego we Włoszech. Zespół chce podpisać ze mną umowę od grudnia do końca sezonu, ale tak naprawdę wszystkie formalności są cały czas dopełniane, a umowa nie jest jeszcze przygotowana.


Rozmawiał: Łukasz Leski

Fot. Marcin Szymczak / Legia.Net