Wciąż bez utrzymania

07.05.22Utworzono
/uploads/assets/4214/mikolajewicz.jpg
FC Reiter Toruń wygrał z Legią Warszawa, a Dreman Opole Komprachcice pokonał MOKS Słoneczny Stok Białystok. W obu przypadkach przegrani wciąż nie mogą być pewni utrzymania.

W Toruniu po przegranej GI Malepszy Futsal Leszno zawodnicy FC Reiter stanęli przed szansą wskoczenia na 5. miejsce w ligowej tabeli i plan ten zaczęli realizować dosyć szybko. Już w 3. minucie futsalówkę blisko bramki otrzymał stojący tyłem do Tomasza Warszawskiego Marcin Mikołajewicz, ale pivot gospodarzy nie potrzebował się obracać, alby pokonać młodego golkipera Legii – zrobił to po prostu piętą, zaskakując przy tym wszystkich zgromadzonych na trybunach kibiców.
 

Legioniści nie potrafili na to skutecznie odpowiedzieć. Co gorsza dla nich jeszcze w pierwszej połowie stracili dwie bramki – obie autorstwa Marcina Mrówczyńskiego zdobyte w odstępie zaledwie 16 sekund.
 

Mimo to złapać kontakt się udało, choć trzeba było na to poczekać do drugiej części spotkania. Najpierw przepięknym krzyżakiem na listę strzelców wpisał się Krzysztof Jarosz, a następnie w samo okienko trafił Allanzin.
 

Na doprowadzenie do remisu jednak zabrakło, a tym bardziej było o to trudno, gdy prowadzenie torunian podwyższyli Remigiusz Spychalski oraz Marcin Mikołajewicz, który wykorzystał wycofanie bramkarza przez Legię.
 

Ostatecznie zakończyło się wynikiem 5:3, a dla gości strzelił jeszcze Mateusz Olczak. Tym samym FC Reiter awansował na 5. miejsce w tabeli. Legia natomiast pozostała na 8. pozycji i mało prawdopodobnym jest, aby ją straciła po tej kolejce.


FC REITER TORUŃ – LEGIA WARSZAWA 5:3 (3:0)

Bramki: Marcin Mikołajewicz (3, 39), Marcin Mrówczyński (12, 12), Remigiusz Spychalski (35) – Krzysztof Jarosz (26), Allanzin (27), Mateusz Olczak (40).


Mimo znacznie lepszej rundy wiosennej, gracze MOKS Słonecznego Stoku Białystok wciąż musieli drżeć o utrzymanie. Ich przewaga nad strefą spadkową wynosiła zaledwie jeden punkt i w razie potknięcia z Dremanem Opole Komprachcice ponownie mogli znaleźć się na miejscu oznaczającym degradację.
 

Na bramki którejkolwiek ze stron musieliśmy jednak trochę poczekać, a przewagę gospodarzy na gola przekuł w dopiero 16. minucie Piotr Skiepko, uderzając płasko z dalszej odległości. Jak się jednak okazało, ani przewaga optyczna, ani bramkowa na niewiele się zdała, gdy do ofensywy przeszli gości.
 

Najpierw do remisu doprowadził Vadym Ivanov, wykańczając ładna asystę Viniciusa Teixeiry, a tuż przed przerwą swoją debiutancką bramkę zdobył młody Kacper Glinka, korzystając na podaniu od Andre Luiza.
 

Po zmianie stron wydawało się, że białostoczanie mogą wrócić do gry po drugim golu Skiepki, ale błyskawicznie odpowiedział na to Tomasz Lutecki, a gdy przedłużony rzut karny wykorzystał Ricardo Fernandes, pewnym było, że o ewentualne zwycięstwo miejscowych będzie szalenie ciężko.
 

Sytuacja nie poprawiła się także, gdy MOKS wycofał bramkarza. Zamiast bowiem zmniejszyć straty, te tylko się powiększyły, a pustą bramkę wykorzystał Dawid Lach, podobnie jak zaraz to samo zrobił Andre Luiz.
 

Na dodatek gospodarze kończyli spotkanie bez Piotra Skiepki, który do dwóch bramek dołożył… dwie żółte kartki, a przedłużony rzut karny wykorzystał Vinicius Teixeira. Wynik na 7:3 ustalił natomiast Kamil Gryko, ale ze zwycięstwa mógł się cieszyć Dreman, który tym samym umocnił się na 4. miejscu w tabeli.
 

MOKS zaś teraz musi czekać na rezultat spotkania Red Devils Chojnice z Teamem Lębork. Jeśli wygrają przyjezdni, białostoczanie znów znajdą się w strefie spadkowej.


MOKS SŁONECZNY STOK BIAŁYSTOK – DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE 3:7 (1:2)

Bramki: Piotr Skiepko (16, 25), Kamil Gryko (40) – Vadym Ivanov (18), Kacper Glinka (20), Tomasz Lutecki (27), Ricardo Fernandes (31), Dawid Lach (33), Andre Luiz (37), Vinicius Teixeira (38).


Autor: Łukasz Leski

Fot. Sławomir Kowalski