Piątek22.11.2024, 20:00
Sobota23.11.2024, 16:00
Sobota23.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 16:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Pierwsze dziesięć minut upłynęło pod znakiem badania sił, celnych strzałów było niewiele, przy czym nie sprawiły one golkiperom żadnych problemów. W tej części gry żółtą kartkę złapał Robert Gładczak, zresztą polska drużyna pięć razy faulowała i musiała uważać, by kolejne przewinienie nie zakończyło się przedłużonym rzutem karnym. W tym momencie rywale mieli na swoim koncie zaledwie jedno złamanie przepisów.
Szczelna obrona biało-czerwonych pękła w dwunastej minucie, kiedy nieupilnowany Norbet Horváth pewnie umieścił piłkę w siatce; Michał Kałuża nie miał nic do powiedzenia. Zaraz po stracie gola Polacy poprosili o czas. Jednak to gospodarze łatwiej stwarzali sobie groźne okazje do podwyższenia; na drodze stawał im Kałuża, raz Dominik Solecki wybił futsalówkę zmierzającą do bramki. Co prawda podopieczni Andrzeja Biangi oddali ponad dwadzieścia strzałów, lecz gwoli sprawiedliwości trzeba napisać, że tylko nieliczne były warte odnotowania.
Po przerwie do remisu mógł doprowadzić Maciej Mizgajski, obronił Gyula Toth. Minutę później węgierski bramkarz wykazał się po raz kolejny – dwukrotnie z bliska próbował przechytrzyć go Marcin Mikołajewicz. W odpowiedzi zaatakowali Węgrzy – piłkę wybił Mikołaj Zastawnik, arbiter dopatrzył się dotknięcia ręką (?), podyktował rzut karny. Na drugie trafienie zamienił je Zoltan Droth.
Polacy nie odpuszczali, ale efektów nie było (wspomnijmy uderzenie w słupek Mizgajskiego). Natomiast na pewno nastąpił lepszy okres gry naszego teamu.
W końcu nadeszła 32. minuta, po akcji graczy Cleareksu Chorzów zniwelowana została przewaga Madziarów. Podawał Zastawnik, na listę strzelców wpisał się Tomasz Lutecki. Nieznaczna porażka stała się faktem; choć jeszcze w ostatniej sekundzie reprezentant gospodarzy posłał uderzył tuż obok słupka. Trzeba zaś przyznać, że druga odsłona była dużo ciekawsza, a w wykonaniu polskich zawodników również dużo odważniejsza, lepsza.
W węgierskiej hali momentami doping miejscowych kibiców był bardzo donośny. A na trybunach wypatrzeć było można i polskich kibiców, m.in. z Heiro Rzeszów.
Rewanż za dwa tygodnie, 26 września w Koszalinie. Wynik baraży jest wciąż otwarty…
Węgry – Polska 2:1 (1:0)
1:0 N. Horvath (12 min.)
2:0 Z. Droth (23 min., karny)
2:1 T. Lutecki (32 min.)
Polska: Kałuża – Lutecki, Mikołajewicz, Kriezel, Zastawnik – Gładczak, Solecki, Mizgajski, Franz, Kubik, Dewucki, Wojciechowski.
Tekst: Ewelina KOLANOWSKA
Fot.: Mirosław GRYCMACHER