Widowisko najwyższej klasy w Lubawie

23.11.24Utworzono
/uploads/assets/6083/DSC03001.jpg
Constract Lubawa po świetnym meczu wygrał 5:4 z Legią Warszawa. Po dwie bramki zanotowali Joao Miguel oraz.... Tomasz Warszawski.

Historia spotkań Constractu Lubawa z Legią Warszawa jasno wskazywała na zwycięstwo gospodarzy. Ci nigdy do tej pory nie stracili jeszcze punktów z Wojskowymi i sporą sensacją byłoby, gdyby dziś się to zmieniło. Oba zespoły miały jednak swoje problemy kadrowe. W drużynie gospodarzy kontuzjowani byli Jakub Raszkowski, Kacper Sendlewski i Bruno Cintro. Do tego za kartki pauzował Sebastian Grubalski, a na zgrupowaniu kadry przebywał Hubert Zadroga. W Legii natomiast cały czas do zdrowia wraca Maciej Pikiewicz, a za kartki pauzował Michał Klaus – bohater derbowego starcia z ostatniego weekendu.

Zdecydowanie lepiej w spotkanie weszli goście, którzy już w 1. minucie objęli prowadzenie, gdy do siatki trafił Victor Delgado. Piłka trafiła w pole karne do Jarosław Żmijewskiego, ten przedłużył podanie do lepiej ustawionego Hiszpana, który umieścił piłkę w siatce między nogami Gutty.

Nie minęło wiele czasu a mieliśmy już 0:2! Przez całe boisko z piłką przebiegł Tomasz Warszawski, obrońcy Constractu jakby rozstąpili się przed nim, a golkiper Legii świetnie to wykorzystał i podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Constract co prawda zdołał na to odpowiedzieć bramką Adriano Lemosa, ale to co wydarzyło się po tym trafieniu, zdecydowanie utrudniło sytuację gospodarzy.

Wychodzącego do piłki Andre Luiza staranował bowiem poza polem karnym Gutta, za co otrzymał czerwoną kartkę. A to oznaczało nie tylko grę w osłabieniu przez dwie minuty, ale także wejście między słupki zaledwie 15-letniego Jana Rutkowskiego. Legioniści ostatecznie grę w przewadze wykorzystali skutecznie – bramką Mykyty Storozhuka, ale trzeba przyznać, że Rutkowski dwoił się i troił, aby do trafienia Ukraińca nie dopuścić.

Prowadzenie 3:1 Legii było sporą niespodzianką. Osłabiony Constract zdołał jednak szybko wrócić do gry. Jeszcze przed zejściem do szatni do siatki trafili Everton, po dwójkowej akcji z Joao Miguelem, który chwilę później doprowadził do remisu, uderzając płasko zza pola karnego między nogami Warszawskiego, a całość spuentował Pedrinho po zagraniu wzdłuż pola karnego przez Pedro Pereierę. 4:3!

Po zmianie stron długo musieliśmy czekać na kolejne trafienia, ale kiedy się już doczekaliśmy, to kolokwialnie mówiąc nie było czego zbierać. Piłkę na środek boiska otrzymał Warszawski, tworząc tym samym przewagę, ale nie rozgrywał, a uderzył – silnie, precyzyjnie, w samo okienko bramki Rutkowskiego! 4:4!

Wydawało się, że goście mogą urwać punkt, ale innego zdania był Joao Miguel, który natychmiast odzyskał prowadzeni dla swojego zespołu, ładnie obracając się plecami na Sergio Monteiro.

Legia próbowała jeszcze odpowiedzieć, grając z lotnym bramkarzem. W słupek tarfiłn nawet Rui Pinto, ale do bramki nikt już nie dał rady skierować piłki. Constract wygrał 5:4 i tym samym powrócił na ligowe podium.


CONSTRACT LUBAWA – LEGIA WARSZAWA 5:4 (4:3)

Bramki: Adriano Lemos 5, Everton Ferreira 11, Joao Miguel 12, 34, Pedrinho 19 – Victor Delgado 1, Tomasz Warszawski 4, 33, Mykyta Storozhuk 9.