Piątek29.11.2024, 20:00
Sobota30.11.2024, 16:00
Sobota30.11.2024, 18:00
Sobota30.11.2024, 19:00
Niedziela01.12.2024, 17:00
Niedziela01.12.2024, 17:00
Niedziela01.12.2024, 18:00
- Mecz był szalony. Obydwie drużyny od początku nie kalkulowały, grały o komplet punktów i na pełnych obrotach. Clearex potrafił w pewnym momencie złapać drugi oddech i narzucić nam swój styl gry. Prowadziliśmy 4:2, wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą, a wystarczyła chwila dekoncentracji i zrobiło się 4:5. Ani przez moment nie wątpiliśmy w końcowy sukces, ponieważ zawsze mówimy sobie przed spotkaniem, że bez względu na to, co będzie działo musimy grać swoje. Moim zdaniem, o naszej wygranej zdecydowało w końcówce większe doświadczenie – stwierdził Paweł Budniak, gracz Rekordu.
Wielu graczy chorzowskiego klubu opuszczało parkiet ze spuszonymi głowami. Wśród nich był golkiper Mateusz Bednarczyk, który przyczyn porażki szuka w cechach wolicjonalnych.
- Zabrakło w naszych poczynaniach konsekwencji i determinacji przy wyniku 5:4. Pojawiła się szansa, żeby skontrować rywala i zapewnić sobie w miarę bezpieczną przewagę. Niestety pogubiliśmy się w tyłach i sami sobie strzeliliśmy bramkę. W dodatku złapaliśmy szybko 5 fauli, a to wynikało z tego, że w niektórych sytuacjach byliśmy zbyt wolni. Ta porażka boli, bo nie byliśmy wcale słabsi od obrońcy mistrzowskiego tytułu – oznajmił Mateusz Bednarczyk.
Punktem zwrotnym meczu był rzut karny obroniony w 39. minucie przez Bartłomieja Nawrata. Do piłki przy stanie 5:6 podszedł pewny swego Mikołaj Zastawnik, ale golkiper bielskiego klubu wyczuł jego intencje. Futsalowego Petra Czecha nie zawiodła bramkarska intuicja.
- Dzień przed meczem siedziałem sobie w domu i myślałem, co zrobię jeżeli będzie krótki karny i podejdzie do niego Mikołaj? Ze zgrupowania kadry pamiętałem, że najczęściej strzela w lewy róg, więc postanowiłem, że pójdę w prawo i udało się – powiedział na gorąco po meczu jeden z bohaterów futsalowego klasyku, Bartłomiej Nawrat.
Tak obroniony karny przywołał wspomnienia u szkoleniowca Rekordzistów. - Przypomniał mi się Bartek z okresu występów w Wiśle Krakbet Kraków, kiedy graliśmy w jednym zespole. On wtedy, właśnie w taki sposób często bronił krótkie karne. Jego interwencja była kluczowa dla losów tego starcia. Jednak nie będę ukrywał, że mieliśmy sporo sytuacji, żeby zamknąć już ten mecz w pierwszej odsłonie. Cieszę się jednak, że szybko się podnieśliśmy w najtrudniejszym dla nas momencie tego starcia. To pokazuje charakter tej drużyny – chwalił swoich graczy trener Andrzej Szłapa.
Zespół z Górnego Śląska już w obecnej kampanii mistrzostwa nie zdobędzie. Pozostaje walka o srebrny lub brązowy medal. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Rafał Krzyśka, który z powodu urazu kolana opuścił parkiet jeszcze w pierwszej odsłonie. Chorzowianie mogą jednak jeszcze utrzeć nosa Rekordzistom w Pucharze Polski.
- Dzisiaj definitywnie straciliśmy cień szansy na zdobycie mistrzowskiego tytułu. Jak najszybciej musimy zapomnieć o tej porażce i skoncentrować się na potyczce pucharowej z Toruniem. W lidze będziemy walczyć o wicemistrzostwo, ale jeżeli będziemy grali na takim poziomie jak z Rekordem, to srebro będzie w naszym zasięgu. Nie będę ukrywał, że będziemy chcieli się zrewanżować bielszczanom za tą porażkę w Pucharze Polski. Dobrze byłoby zagrać z nimi w finale – zdradził Rafał Krzyśka, golkiper Clearexu.
Polskie, futsalowe El Clasico nie zawiodło oczekiwań kibiców. Niektórzy kibice, zawodnicy i działacze chorzowskiego klubu jeszcze długo po końcowej syrenie nie potrafili pogodzić się z porażką. Trudno się jednak dziwić, ponieważ szczęście było na wyciągnięcie ręki, a takich emocji dawno nie dostarczyło żadne starcie na szczycie, w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Tekst: Rafał Szlaga
Zdjęcie: Clearex Chorzów