Zdominowali rywala

22.11.23Utworzono
/uploads/assets/5447/R6__6313.jpg
Jagiellonia powoli podnosi się z dolnej części tabeli. Zadanie to nie łatwe, ale zdobycie punktów przeciwko FC Reiter Toruń i Red Dragons Pniewy bardziej niż cenne. Przed zaległym meczem 11. kolejki białostoczanie zajmowali 14 miejsce. Środowy rywal dziewiątą pozycję. Nie trzeba było daleko szukać, kto w tym pojedynku był faworytem.

Pierwsze minuty faktycznie potwierdzały przewidywania. Goście zostali zepchnięci do defensywy, a gospodarze większość czasu spędzali na połowie rywali. Pierwsza najpoważniejsza akcja to kontratak Grzegorza Makala. Ten jednak został zatrzymany przez bramkarza. Groźna sytuacja spowodowała, że bochnianie poczuli lekkie zagrożenie i sami odważniej ruszyli do ataku. Pedro Pereira mógł otworzyć wynik meczu, ale zabrakło skutecznego wykończenia tego dośrodkowania, które na dodatek przerwał Kamil Dobreńko.

 

Jak przeprowadzić skuteczny atak pokazali gospodarze. Wyjście w przewadze, dało im komfort rozegrania akcji. Leszczak mógł podać, zarówno do kolegi z prawej, jak i z lewej strony. Ostatecznie wybrał Pedro Pereirę, który dograł do Minora Cabalcety, a ten w takich sytuacjach się nie myli. Co się odwlecze to nie uciecze. Surmiak do Cabalcety i zaledwie po kilku sekundach na tablicy było już 2:0.

 

Szczególnie dobrze spisywała się pierwsza czwórka BSF-u. Odważnie ruszył Sebastian Leszczak, zamarkował podanie, ale ostatecznie dośrodkował do czekającego na piłkę Cabalcety, który... już w pierwszej połowie skompletował hat-tricka.

 

Goście nie mieli nic do stracenia. Nie dziwi zatem fakt, że szybko zdecydowali się na grę z lotnym bramkarzem. Ta dawała im przewagę w polu i zmuszała przeciwników do cofnięcia się na własną połowę. Jak wiadomo, wiąże się to również z ryzykiem. Krystian Jaszczyński posłał daleką piłkę do Leszczaka, który powalczył z rywalami i stworzył miejsce dla Kamila Surmiaka. Rozkręcił się podstawowy kwartet BSF-u. Gola numer pięć zdobył tym razem Pedro Pereira, a asystował mu nikt inny jak Kostarykańczyk.

 

To ewidentnie był dzień Minora Cabalcety, który na początku drugiej części meczu dołożył swoją czwartą bramkę, a łącznie szóstą dla lokalnego zespołu. Na Jagiellonię czekało niełatwe zadanie, odrobienie start i to przy dobrze grających gospodarzach. Na tym piękno sportu polega, żeby pomimo niepowodzeń, walczy się do końca. Pokazali to goście, którzy pomimo bardzo skromnego składu na ten mecz, w 29. minucie w końcu się przełamali. Futsaliści wykorzystali zamieszanie pod bramką BSF-u, a najlepiej odnalazł się Stefanowicz.

 

Głęboko odetchnął Sebastian Leszczak, który pomimo dobrej postawy w tym meczu, wypracowywania pozycji dla kolegów, sam nie mógł wstrzelić się pomiędzy słupki. To udało się po pół godzinie gry, kiedy to z lewej strony i bardzo ciasnego kąta pokonał Dobreńko.

 

Krystian Jaszczyński bezradny był przy strzale Piotra Skiepko. Zawodnik pomknął w stronę bramki gospodarzy, oddał piłkę do ustawionego tyłem Łabieńca, a ten wystawił mu futbolówkę na czystą pozycję. Reprezentant Polski popisał się celnością oddając strzał tuż pod poprzeczkę.

 

Trener Antun Bacic zaczął rotować składem, dając szansę gry między innymi zawodnikom rezerwowym. To oczywiście konsekwencja wysokiej, pięciobramkowej przewagi. Nową twarzą na boisku był między innymi Piwowarczyk Oliwier, który zastąpił Jaszczyńskiego.

 

Wynik mógł być wyższy, bo zawodnicy Jagiellonii uzbierali nadprogramową liczbę przewinień. Sędziowie podyktowali przedłużony rzut karny, a podszedł do niego Sebastian Leszczak. Futsalista nie zdołał pokonać Kamila Dobreńko, który odczytał zamiary rywala. Zmiana rezultatu nastąpiła w ostatnich sekundach środowego pojedynku. Doroszkiewicz przejął piłkę, mógł nawet sam kończyk akcję, ale po prawej stronie dostrzegł lepiej ustawionego Wojciecha Przybyła.


BSF ABJ Bochnia – Jagiellonia Białystok 8:2 (5:0)

Bramki: Minor Cabalceta 8,9,13, 24, Kamil Surmiak 18, Pedro Pereira 19, Sebastian Leszczak 30, Wojciech Przybył 40 - Jacek Stefanowicz 29, Piotr Skiepko 32