Zwycięskie serie podtrzymane

18.11.18Utworzono
/uploads/assets/1428/fct.jpg
W niedzielnych spotkaniach Futsal Ekstraklasy wygrywali faworyci, ale wygrane te wcale nie przyszły łatwo. Lider z Grodu Kopernika ma obecnie cztery punkty przewagi nad grupą pościgową, ale trzeba pamiętać, że najgroźniejsi rywale mają zaległości.

 

Nie mieli nigdy łatwego życia gracze FC Toruń w Chojnicach. Podobnie było tym razem – mecze między tymi ekipami to spotkania o szczególnej wadze. Mimo to, lider pokazał swoją wyższość wygrywając ostatecznie cały mecz różnicą czterech goli.

 

Wszystko dla lidera rozpoczęło się bardzo dobrze, bo od gola Michała Wojciechowskiego w piątej minucie. Gospodarze jednak takim obrotem sprawy się nie załamali – w pierwszej połowie odpowiedzieli (Łukasz Sobański), a w pierwszych minutach drugiej odsłony (Jakub Kąkol) wyszli nawet na prowadzenie. Ci, którzy jednak wietrzyli w tym momencie sensacje w potyczce beniaminka z liderem ostatecznie musieli mocno się rozczarować.

 

Podopieczni Łukasza Żebrowskiego zaimponowali skutecznością w ostatnich dziesięciu minutach. Najpierw indywidualnie zagrał Mateusz Waszak, później błąd Yevhenija Moroza dał gościom prowadzenie, a uspokoił torunian Mateusz Cyman. Grę z lotnym bramkarzem wykorzystał natomiast dwukrotnie Marcin Mikołajewicz ustalając ostatecznie wynik spotkania na 6:2.

 

Red Devils Chojnice – FC Toruń 2:6

Bramki: Sobański (7), Kąkol (25) – Wojciechowski (5), Waszak (32), Moroz (34 – samobój), Cyman (35), Mikołajewicz 2 (36, 40)

 

Podopieczni Łukasza Frajtaga na mecz z AZS UG wyszli z zamiarem podtrzymania domowej serii i już w pierwszych minutach zrobili wiele w tym celu. Po pięciu minutach prowadzili 2:0, najpierw na listę strzelców wpisał się Adrian Skrzypek, a następnie Roman Vakhula. Goście próbowali odpowiedzieć, ale brakowało im konkretów. Natomiast ekipa Red Dragons za sprawą czy to Dominika Soleckiego czy też Vakhuli blisko była podwyższenia wyniku.

 

W drugiej odsłonie goście za sprawą Jakuba Domżalskiego szybko złapali kontakt. Uprzedzimy fakty, mimo śmiałych kolejnych ataków akademicy kolejnej bramki się już nie doczekali. Gospodarze natomiast dawali lekcje skuteczności. Dwukrotnie jeszcze Vakhula, przy czym zwłaszcza pierwsza próba mogła się podobać kibicom, a dopełnił dzieła zniszczenia rywala Kamil Kijak. Gdańszczanie walczyli do końca o zmianę wyniku, ale nic to nie dało. Na brawa zasłużyli, ale nie po to przyjechali - im potrzebne są punkty.

 

Red Dragons Pniewy – AZS UG Gdańsk 5:1 (2:0)

Bramki: Vakhula 3 (5, 29, 37), Skrzypek (3), Kijak (40) – Domżalski (21)

 

foto: sk-foto.pl