Po meczu decydującym z AZS-em UW DARKOMP Wilanów, P.A. Novą Gliwice czekał mecz praktycznie ostatniej szansy. Jeśli gliwiczanie chcieli mieć jeszcze jakiekolwiek szanse na utrzymanie, musieli wygrać. Traf chciał, że gracze ze Śląska trafili akurat na Constract Lubawa, a więc drużynę z najwyższej półki, przez co scenariusz meczu można było dość łatwo założyć.

I ten się rzeczywiście spełnił, choć wygrana nie przyszła gospodarzom tak łatwo. Ci bowiem, mimo znacznej przewagi, dopiero w 9. minucie otworzyli wynik spotkania, a na przerwę schodzili z „zaledwie” dwoma bramkami na koncie, bo też na 2:0 po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego podwyższył Bartłomiej Piórkowski.

Po zmianie stron Konstruktorzy nadal posiadali optyczną przewagę, ale co dość zaskakujące, gola kontaktowego zdobyli gliwiczanie, a konkretnie zrobił to Moises Espilio.

I jeśli ta bramka mogła niektórych zaskoczyć, to sporą sensacją było już drugie trafienie, tym razem Piotra Hiszpańskiego, kiedy to chyba nikt nie spodziewał się po pierwszej połowie takiego obrotu spraw.

Na więcej gości nie było już jednak stać. Constract nie popełnił błędu z meczu z Red Dragons i nie strzelił jednej, ale aż trzy bramki, aby ich przewaga znów nie poszła na marne. Tym samym gole Ique Ribeiro oraz Pedrinho zapewniły lubawianom zwycięstwo oraz bardzo cenne trzy punkty, które wciąż utrzymują ich szanse na zdobycie mistrzostwa.

Sytuacja gości jest z kolei coraz trudniejsza, jeśli nie powiedzieć tragiczna. Do końca sezonu zostało im dziesięć spotkań i przy stracie dwunastu punktów do bezpiecznej pozycji ich szanse na utrzymanie są już jedynie matematyczne.

CONSTRACT LUBAWA – P.A. NOVA GLIWICE 5:2 (2:0)

Bramki: Tomasz Kriezel (9), Bartłomiej Piórkowski (11), Ique Ribeiro (30, 31), Pedrinho (38) – Moises Espilio (26), Piotr Hiszpański (29).

Autor: Łukasz Leski

Fot. Paweł Jakubowski