- Posiadanie piłki i kontrola nad nią - tego oczekiwał od swoich podopiecznych trener Acany Orła, Chus Lopez. Łatwo o to nie było, ale w 12 minucie Arkadiusz Szypczyński wykorzystał sytuację, w której piłka poodbijała się przed bramką Clearexu - i posłał ją do siatki.

- Wpadło, trudno. Nic się nie dzieje - uspokajał swoich zawodników trener Clearexu, Mirosław Miozga.

Potem Clearex miał sporo okazji do wyrównania, ale świetnie w bramce gospodarzy spisywał się Pavlos Wiegels. Jednak w ostatnich sekundach pierwszej połowy po rzucie rożnym piłka trafiła w rękę Mykyty Mozheiki i sędziowie podyktowali dla chorzowian rzut karny. Wiegels wyczuł intencje strzelającego Sebastiana Leszczaka, ale uderzenie w róg było bardzo mocne.

Po przerwie, w 28 minucie po rzucie wolnym uderzeniem z powietrza znów Szypczyński wyprowadził Acanę Orla na prowadzenie. Ale w 31 minucie ponownie wyrównał Leszczak - tym razem z przedłużonego rzutu karnego. Został sfaulowany, był to szósty faul gospodarzy i Leszczak uderzył mocno w górny róg: piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. W 33 minucie Jakub Kąkol dał gospodarzom prowadzenie 3:2, ale znów po przedłużonym karnym - tym razem tuż zza pola karnego, z miejsca przewinienia - ponownie wyrównał Leszczak.

W 39 i 40 minucie chorzowianie mieli piłki meczowe, jednak najpierw zamiast piłki w siatce zameldował się Mikołaj Zastawnik (świetna interwencja na wślizgu w obronie Kąkola), a w ostatniej minucie Leszczak z bliska dwa razy strzelał - i dwa razy został zablokowany.

I mecz zakończył się podziałem punktów. Tak właśnie w tym sezonie Clearex traci szanse na medal.

Acana Orzeł Jelcz-Laskowice - Clearex Chorzów 3:3 (1:1)

Bramki: Szypczyński 2 (12, 28), Kąkol (33) - Leszczak 3 (20-karny, 31-przedłużony karny, 36-przedłużony karny)

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Jarosław Frąckowiak