Gatta, Rekord, Acana, FC Toruń i beniaminkowie.

03.11.19Utworzono
/uploads/assets/2036/clearex2.jpg
Wiele się działo w niedzielnych meczach Futsal Ekstraklasy. Spotkanie w Lesznie zapewne zostanie na długo zapamiętane ze względu na dwóch bohaterów, w meczach, w których przed spotkaniem każdy wynik był możliwy wygrywali goście, a w swoim stylu wrócił do ligi Rekord. Liderem po siódmej serii spotkań jest Gatta Active Zduńska Wola.

 

Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie odniósł zespół Acany Orła. Przed meczem w Białymstoku nie zabrakło miłych obrazków, bo na Podlasiu bardzo sympatycznie powitano byłego zawodnika MOKS, a obecnie gracza Acany, Marcina Firańczyka. Potem już jednak miejsca na sentymenty nie było. Do przerwy zespół z Dolnego Śląska prowadził jednym golem, mecz rozstrzygnął się w drugiej połowie, kiedy to do siatki trafił między innymi Arkadiusz Szypczyński. Gospodarze odpowiedzieli jedynie golem Michała Osypiuka.

 

W tym sezonie w rolę Acany z ubiegłego sezonu, czyli w szaty „rewelacyjnego beniaminka” wciela się jak na razie Constract. Drużyna z Lubawy wygrała w Pniewach, gdzie nikomu łatwo się nie gra. Goście prowadzili w pewnym momencie 3:0 i chociaż gospodarze jeszcze się zebrali i doprowadzili do emocjonującej końcówki, to jednak punkty zabrał beniaminek, który po tej wygranej awansował na drugie miejsce w tabeli.

 

Mecz w Lesznie można określić pojedynkiem dwóch graczy. Po jednej stronie reprezentant Polski, Piotr Pietruszko, po drugiej Kamil Kmiecik z Gwiazdy Ruda Śląska. Obaj zdobyli po cztery bramki. Milej będzie wspominał jednak niedzielne spotkanie ten pierwszy – jego drużyna wygrała 6:5, a Pietruszko zaliczył w pierwszej połowie hat-tricka klasycznego. Pościg Kmiecika w drugiej połowie, chociaż imponujący, wpłynął jedynie na wrażenia artystyczne – drużynie Gwiazdy punktów nie przysporzył.

 

Bardzo ciekawie zapowiadało się spotkanie w Chorzowie, gdzie doszło do rywalizacji medalistów z ubiegłego sezonu. Dla drużyny z Torunia, która grała jak na razie tylko dwukrotnie, był to pierwszy tak poważny egzamin. Poradzili sobie podopieczni Łukasza Żebrowskiego wzorcowo, ale końcowy wynik nie oddaje w pełni przebiegu rywalizacji. Torunianie do przerwy prowadzili po golu Tomasza Kriezela, w drugiej połowie było mnóstwo emocji, ale też bramki po obu stronach i dopiero w samej końcówce torunianie rozstrzygnęli losy meczu.

 

Z wielkim bólem spoglądają na swój bilans bramkowy katowiczanie. AZS UŚ nadal jest w ścisłej czołówce tabeli, ale po trzech ostatnich spotkaniach z pewnością w Katowicach muszą bić na alarm. Kolejno 2:10, 2:8, a teraz 1:7 z Gattą. Ci, którzy twierdzili, że mecz ten ma być przełamaniem, albo sprawdzianem dla liderów Futsal Ekstraklasy, to mogą stwierdzić, że Gatta zdała ten test celująco. Już właściwie w pierwszej połowie zduńskowolanie rozstrzygnęli kwestie wygranej, na wielkie brawa zasłużył strzelec trzech goli Lucas Bonifacio Dos Santos, a swój wynik bramkowy śrubuje ze spokojem Daniel Krawczyk.

 

Wynikiem identycznym co mecz w Katowicach, tyle że w drugą stronę, zakończyło się spotkanie w Bielsku-Białej. Rekord wraca do ligowego grania po europejskiej przygodzie i reprezentacyjnym starcie reprezentantów z Bielska-Białej. Wraca w swoim stylu. Co prawda przez długie minuty w pierwszej połowie utrzymywał się wynik remisowy, ale już na przerwę Rekord schodził z dwubramkowym prowadzeniem. W drugiej odsłonie było tylko lepiej, a rozpędzony Rekord bramek mógł mieć jeszcze więcej.

 

MOKS Słoneczny Stok Białystok – Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice 1:4 (0:1)

 

Red Dragons Pniewy – Constract Lubawa 3:4 (0:1)

 

GI Malepszy Futsal Leszno – Gwiazda Ruda Śląska 6:5 (3:1)

 

Clearex Chorzów – FC KJ Toruń 1:4 (0:1)

 

AZS UŚ Katowice – Gatta Active Zduńska Wola 1:7 (1:4)

 

Rekord B-B – Red Devils Chojnice 7:1 (3:1)