Mieli nóż na gardle i przegrali

08.03.20Utworzono
/uploads/assets/2240/reddev-leszno.jpg
GI Malepszy Leszno wygrał na wyjeździe z Red Devils Chojnice 4:3 i pogrążył rywali w rozpaczy oraz zepchnął do strefy spadkowej Red Dragons Pniewy.

Mecz dwóch drużyn zagrożonych degradacją przyniósł spodziewane emocje. Pierwsza połowa świetnie ułożyła się dla gospodarzy. Już w 2 minucie Łukasz Sobański mocno strzelił pod poprzeczkę bramki gości, a w 14 minucie gospodarze dobrze rozegrali rzut wolny i Witalij Kolesnik podwyższył na 2:0.

 

Ale już w pierwszej minucie po przerwie Sebastian Wojciechowski z GI Malepszy Leszno zaliczył odbiór, podał do Pawła Synowca, ten mu odegrał - i było 2:1.

 

- Brak koncentracji, brak determinacji, brak takiego nastawienia o jakim mówiliśmy w szatni - podsumował tę akcję po meczu trener Red Devils Chojnice, Jakub Mączkowski.

 

W 24 minucie Wojciechowski przytomnie zachował się pod bramką gospodarzy i uderzeniem pod poprzeczkę wyrównał na 2:2. W 30 minucie leszczynianie wyszli z kontrą, którą wykończył Hubert Olszak. Jednak w 33 minucie to gospodarze pokazali, jak się gra z kontry i Malouk Morad pod brzuchem bramkarza z Leszna wyrównał na 3:3. W końcówce chojniczanie grali jednak po czerwonej kartce w liczebnym osłabieniu - i po akcji gości Kristian Medon niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki, dając zwycięstwo leszczynianom.

 

- Wygraliśmy bardzo ważny dla nas mecz - przyznał trener GI Malepszy Leszno, Tomasz Trznadel. - Gospodarze mieli nóż na gardle. Widać było w poczynaniach obu drużyn, że jest to spotkanie o bardzo dużą stawkę. Wróciliśmy z dalekiej podróży. Druga połowa na pewno lepsza w naszym wykonaniu, niż pierwsza, ponieważ zagraliśmy wtedy agresywniej, ale przełożyło się to na faule, niestety. Trzeba powiedzieć, że szalę zwycięstwa na swoją korzyść w końcówce mogła przechylić jedna i druga drużyna. Dużo kontrowersji, dużo emocji ... ale dla nas najważniejsze są trzy punkty i za to bardzo dziękuję swojej drużynie.

 

A sytuacja Red Devils Chojnice jest bardzo zła. 

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic
Zdj. Aleksander Knitter