7 marca Gatta Zduńska Wola grała z mistrzem, Rekordem Bielsko-Biała. Piotr Nowak przybył oczywiście na spotkanie. To kibic którego zna cała futsalowa - i nie tylko - Polska. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych fanów. - "To typ prostolinijnego kibica, jakich dzisiaj już się nie robi", tak napisali kiedyś o mnie - uśmiecha się pan Piotr.

Ale przed meczem źle się poczuł. Stracił przytomność. - Hala pełna kibiców, a ja nie miałem przy sobie nawet czekolady - wspomina. - I zemdlałem. Jestem po zawale, po udarze. Miałem ogromne szczęście: straciłem przytomność w hali pełnej ludzi. Ja, Piotr, już witałem się ze świętym Piotrem. Ale w hali był ratownik i mnie uratował. Gdybym bym sam w domu, byłoby po mnie. A tak, trafiłem do szpitala. Dziś czuję się dobrze.

Na Gattę chodzi od ponad 10 lat. - Zaczynałem od drugiej ligi - mówi. - Chodzę nie tylko na mecze, także na treningi. Pamiętam piękne mecze, np. z Akademią Pniewy. Pamiętam mistrzostwo Polski, długi czas bez porażki u siebie. Pamiętam też gorsze czasy, szóste miejsce w poprzednim sezonie. Ale pamiętam również niewiarygodne akcje Daniela Krawczyka, który powinien cały czas grać w reprezentacji Polski.

Jak dziś ocenia Futsal Ekstraklasę? - Jest na bardzo dobrym poziomie - uważa. - Silna liga, nie ma słabych zespołów. Wprowadziłbym play offy, ale tylko dla czterech najlepszych zespołów. No i jest kultura na trybunach, nie ma żadnych problemów, jeżeli przyjdzie się z całą rodziną na mecz.

Gdzie, poza Zduńską Wolą, są najlepsi kibice w Futsal Ekstraklasie? - Doceniam fanów w Jelczu-Laskowicach i Toruniu - mówi. - Kiedyś świetnie było także w Pniewach, ale teraz jest trochę gorzej. No i trzeba docenić publiczność beniaminków: Constractu Lubawa i GI Malepszy Leszno.

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Gatta Zduńska Wola